środa, 26 listopada 2014

Rozdział 1

EDIT: Jutro ( 28.12) pojawi się na 100 % rozdział.  


Poniedziałek. 1 październik. Zaczynam studia, na które nie miałam zamiaru pójść. Moi rodzice decydują za mnie o wszystkim, dosłownie o wszystkim. Irytuje mnie już ich zachowanie, owszem kocham ich no ale bez przesady. Mój brat Martin jest przeciwieństwem mnie. Umie się postawić rodzicom, chodzi na różnorakie imprezy i co jeszcze inni nastolatkowie robią w jego wieku. Chciałabym kiedyś się postawić matce lub ojcu tak jak on. Powiedzieć " To jest MOJE życie i ja decyduje za siebie ". Mam tylko te 19 lat, ale co z tego, traktują mnie jak dziecko. 2 lata do pełnoletności i będę niezależna.
- Pośpiesz się ! -krzyknął mój brat. - To nie tylko łazienka dla ciebie. 
- Już, już. - wyłączyłam strumień wody i wyszłam owijając się ręcznikiem i opuściłam pomieszczenie.
- Nareszcie. - powiedział nabuzowany i zamknął za sobą drzwi.
Skierowałam się do swojego pokoju. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam sukienkę. Ułożyłam ją na łóżku i podeszłam do drzwi zamykając je. Następnie wytarłam swoje ciało dokładnie i przeniosłam ręcznik na włosy by lekko je wysuszyć.Odłożyłam ręcznik na fotel i podeszłam do lustra. Pod lustrem mam niewielką komodę, gdzie mam biżuterie, kosmetyki, prostownice, suszarkę i inne podobne rzeczy. Wyciągnęłam suszarkę i podłączyłam do prądu, przystawiając powietrze do włosów. Już po chwili miałam suche włosy. Zrobiłam sobie jeszcze lekki makijaż i spakowałam do torebki potrzebne rzeczy. Ubrałam na siebie sukienkę i wzięłam do ręki telefon sprawdzając która godzina. Mam jeszcze 40 minut, więc zeszłam na śniadanie na dół.
Mój dom jest w średnim rozmiarze, nowocześnie urządzony. Majątek nie jest niski ani wysoki. Jest w sam raz, nie mam na co narzekać. 
Weszłam do kuchni i zostałam tylko tatę pijącego kawę. 
- Hey - przywitałam się i usiadłam do stołu.
- Cześć - uśmiechnął się do mnie szeroko.
- Pożyczysz mi auto ? 
- Jasne, tylko Martin'a jeszcze zawieziesz, dobrze ?
- Dzięki, zawiozę go. - uśmiechnęłam się.
Lepsze relacje mam z ojcem niż z matką. Moja rodzicielka jest poświęcona pracy. Rzadko co mogę ją spotkać przy telewizorze oglądając jakąś komedie. Ma jedną bliską przyjaciółkę, którą uwielbiam. Czasami nawet jak Jasmine nie ma czasu to właśnie z nią idę na zakupy. Jest jak starsza siostra. 
- Jest jeszcze mama ? - zapytałam nalewając herbaty. 
- Ubiera się, bo zaraz idzie do pracy.
- No a jakby inaczej. - uśmiechnęłam się lekko.
- Kiedy masz następną wizytę u lekarza ?
- Za tydzień. 
Zapomniałam wspomnieć, że mam zaniki pamięci. To rzadka choroba w moim wieku, ale zdarzają się wyjątki. Dr. Toping sądzi, że wyjdę z tego. Mam 2 razy zajęcia w tygodniu by trenować pamięć. Ale zdarza mi się często zapominać. Zrobiłam sobie 2 kanapki z szynką i czerwoną papryką. Uwielbiam gotować, zazwyczaj co sobotę pieczę jakieś ciasto lub jakieś większe danie. Babcia zawsze pochwala moje dania, dziadkowie bywają u nas 2 razy w miesiącu. Nałożyłam kanapki na talerz i wzięłam herbatę i poszłam do salonu pooglądać krótki serial. Po niecałych 15 minutach skończyłam śniadanie i włożyłam naczynia do zmywarki. Poszłam jeszcze na górę do pokoju po torebkę i poprawić włosy. Sprawdziłam jeszcze telefon i wyszłam z pomieszczenia kierując się już na dół do holu po kluczyki od auta. Zamknęłam za sobą drzwi i weszłam do samochodu.
Zadzwoniłam jeszcze do Jas, że zaraz po nią będę i wyjechałam z domu.
- Heyooo - krzyknęła dziewczyna wsiadając do auta.
- Hey - uśmiechnęłam się i usłyszałam dzwonek swojego telefonu.
- Halo ? - powiedziałam kiedy odebrałam.
- Van gdzie jesteś ? Miałem jechać z tobą.
- Ahh tak zapomniałam przepraszam.. już jadę po ciebie.  - rozłączyłam się.
- Musimy jeszcze jechać po Martina,bo zapomniałam o nim.
- Haha jasne - blondynka zapięła pasy i poprawiła się na siedzeniu.
 Po nie długiej chwili zajechałam pod dom. Brat już czekał.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam, na śmierć sobie o tobie zapomniałam. Wybaczysz ?
- Spoko, siemka Jasmine.

- I tak będzie wyglądać wasz plan zajęć. - powiedział profesor Don.
Jest naszym wykładowcą. Uczy łaciny medycznej. Jest koło 30 bardzo młody i przystojny.
-Czy ty go widziałaś ? - zapytała przyjaciółka.
-Tak Jas, będziesz go widywać 6 razy w tygodniu - powiedziałam i spojrzałam na plan. Mamy we wtorek, czwartek i piątek od 9 do 18 .. bardzo długo. A pozostałe dni mamy od 8 do 12 (poniedziałek) i 15 (środa).
- Możecie już iść... jutro macie na 9 ale przyjdźcie na 8, bo pokaże wam sale, Do zobaczenia. - uśmiechnął się i podszedł do jakiejś kobiety.
- Chodź Jas.. - pociągnęłam za rękę dziewczynę, która wgapiała się w profesora Don'a.
- Już, już spokojnie.
- Musisz sobie znaleźć chłopaka.
- Mam jednego już na oku.. - powiedziała i szeroko się uśmiechnęła.
- Profesor jest dla ciebie za stary.
- Nie mówię o profesorze.
- To o kim  ? - stanęłam przy aucie i spojrzałam na nią.
- O twoim bracie - jeszcze szerzej się uśmiechnęła.
- Proszę cię Jasmine, on ma 17 lat.
- I co z tego.. mi się podoba.. jest bardzo dojrzały jak na swój wiek.
- Wsiadaj do auta i nie wspominaj już o nim.. - powiedziałam otwierając auto.
- Jak chcesz.
- Co robimy ? - zapytałam.
- Jedziemy na razie do mnie, obejrzymy film a później się zobaczy.
- Mi pasuje - odpowiedziałam i odpaliłam auto.

 - Nudzi mi się... - powiedziałam pół godziny po skończonym filmie.
- Musisz sobie znaleźć jakieś zajęcie.
- Wiesz co masz racje.. - uśmiechnęłam się - Zapiszę się znowu na kursy tańca.
- O nie, nie, nie.. nie ma mowy..
- Tak Jas.. nie wygadasz mnie chyba..
- Van wiesz, że twoi rodzice się dowiedzą.
- Wymyśle coś.
- Już tak mówiłaś i za każdym razem było to samo.
- Teraz będzie inaczej.
- Mnie w to nie pakuj.
- Spokojnie. - usłyszałam dzwonek mojego telefonu.
Podeszłam do torebki i wyciągnęłam go.
- Halo ?
- Vanessa przyjedziesz po mnie ?  - zapytał Martin.
- A gdzie jesteś ?
- Pod szkołą, ale pośpiesz się.
- Już jadę.
Blondynka zaraz pojawiła się koło mnie.
- Kto dzwonił ? - zapytała pijąc sok.
- Martin, jedziesz ze mną ?
- Jasne. - odstawiła szklankę i wyszłyśmy z domu.
Po 10 minutach byłyśmy pod szkołą. I nie było go, za pewnie jest na boisku.
- Chodź.
- Gdzie ?
- Na boisko - zaśmiałam się, bo wybiegła z tego samochodu jak poparzona.
- Hey uspokój się, to tylko Martin.
- No właśnie to M-A-R-T-I-N - przeliterowała jego imię a jak pokręciłam głową z śmiechem.
Usiadłyśmy na ławce i przyglądałyśmy się jak chłopaki grają. Po chwili usłyszeliśmy za sobą jakieś dziewczyny.
- Widziałyście od Martin'a mięśnie ? -zapytała jakaś brunetka swoich koleżanek.
Jeszcze chwile o nim rozmawiały. Jasmine się odwróciła.
- Jest zajęty, sorry - powiedziała i zauważyła, że idzie w naszą stronę to podeszła do niego i się przytuliła.
- Suka - powiedziała jedna z nich.
Zdziwiłam się, że nic jej nie powiedział.
- Chodźcie już, jestem zmęczona.
- Przecież dopiero 15.
- I co z tego ? - zapytałam się go i popatrzałam jak na głupka.
On się tylko uśmiechnął i przełożył rękę na biodro Jas.
- Cześć dziewczyny - powiedział i uśmiechnął się czarująco.

- Na którą jutro masz ? - zapytał tata.
- Na 9 ale muszę być na 8, bo jeszcze profesor ma oprowadzić nas po salach.
- Dobrze.. ja teraz idę do siebie popracować.
- Umm tato.. mam do ciebie sprawę.
- Jaką ? - zapytał siadając na przeciwko mnie.
- Bo wiesz mama teraz coraz dłużej siedzi w pracy, ty podobnie, Martin ma swoje życie a ja mam teraz studia, ale oprócz tego znajdę jeszcze wolny czas na..
- Vanessa, sam nie wiem..
- Ale nawet nie dokończyłam
- Bo wiem o co ci chodzi, o kursy tańca.. Muszę o tym pomyśleć i jutro porozmawiamy dobrze dziecko ? - popatrzał na mnie czule.
- Dobrze tato. - Wstałam z krzesła i poszłam do swojego pokoju.
Usiadłam na łóżku, ale po chwili położyłam się.
Jutro czeka mnie ciężki dzień, studia, rozmowa z tatą... no właśnie rozmowa z tatą, Mam nadzieję, że to przemyśli i pozwoli mi..


Jest cicha nadzieja

******************************************************************

Przychodzę z takim rozdziałem.. dość ciężko mi się go pisało, ale to są początki.. zazwyczaj tak jest
W następnym rozdziale spróbuję się poprawić..
Zapraszam też na mojego drugiego bloga :
http://swagggy.blogspot.com/

1 komentarz